Ricoh GR IV – 1000 zdjęć później
Od kilku tygodni jestem właścicielem najnowszego kompaktowego aparatu Ricoh GR IV. Przez ten czas wykonałem nim ok. 1000 zdjęć i chciałbym się dzisiaj z Tobą podzielić moimi przemyśleniami na temat tego małego kieszonkowca w niniejszej recenzji.
Jeśli czytasz ten tekst, to zapewne interesuje Cię ten model aparatu i co nieco wiesz na jego temat. Jeśli jednak jesteś kompletnie zielony, to Ricoh GR IV jest najnowszym aparatem firmy Ricoh, wyposażonym w dużą matrycę APS-C oraz stałoogniskowy obiektyw o ekwiwalencie 28 mm. Jest to następca kultowego modelu Ricoh GR III oraz GR IIIx.
Jakość wykonania i ergonomia
Nigdy nie miałem wcześniej w rękach aparatu z serii GR, więc nie do końca wiedziałem, czego spodziewać się po czwórce. Przyznam, że byłem bardzo podekscytowany tym aparatem i dosyć długo go wyczekiwałem. Od ponad roku rozważałem zakup poprzedniej wersji, tj. Ricoh GR III, ale ponieważ ten aparat był już na rynku od kilku ładnych lat, to postanowiłem poczekać do premiery GR IV. Gdy tylko zobaczyłem zapowiedź na wiosnę tego roku, a później dowiedziałem się, że startują zapisy na premierę, to wiedziałem, że muszę go mieć.
Dlatego tym bardziej mój pierwszy kontakt z GR IV był lekkim rozczarowaniem. Aparat sprawia wrażenie plastikowego i bardzo delikatnego. Z jednej strony jest to urządzenie, które aż chce się nosić w kieszeni spodni czy kurtki, a z drugiej – zwyczajnie boję się, że go uszkodzę, używając go w ten sposób. Zwłaszcza kiepskie wrażenie robi gumowa zaślepka portu USB‑C, który służy do ładowania i przesyłu danych. Obawiam się, że z czasem może się wyrobić i przestanie trzymać się w miejscu, dlatego myślę, że dobrym pomysłem będzie dokupienie zewnętrznej ładowarki i ładowanie aparatu poprzez wyjmowanie i wymienianie akumulatora.
Jeśli szukasz aparatu naprawdę kompaktowego, który mieści się w kieszeni jeansów i oferuje świetną jakość zdjęć dzięki matrycy APS‑C i super ostremu obiektywowi, a jednocześnie jesteś w stanie zaakceptować daleko idące kompromisy, to Ricoh GR IV jest sprzętem dla Ciebie (…)
Jak już jesteśmy przy baterii, to warto się tu na chwilę zatrzymać. Jednym z głównych zarzutów wobec modelu III, jak i po części IV, jest kiepski czas pracy na baterii – przynajmniej w porównaniu do większych aparatów. Ta w najnowszym modelu została nieco poprawiona i producent deklaruje możliwość wykonania 250 zdjęć na jednym ładowaniu. Szczerze mówiąc, dla mnie jest to zupełnie wystarczające, biorąc pod uwagę zastosowanie tego aparatu. Ricoh GR IV jest aparatem, który nadaje się do dokumentowania codziennego życia, ma poniekąd zastąpić smartfona w tym zadaniu. Nie jest to narzędzie dla profesjonalistów, którzy jadą w plener czy na sesję zdjęciową i robią w kilka godzin tysiące zdjęć, strzelając seriami. Jeśli użytkujemy ten aparat zgodnie z przeznaczeniem, to bateria w zupełności wystarcza na cały dzień, a zawsze można dokupić zapasowe ogniwo i trzymać je pod ręką na wszelki wypadek. Warto też wyrobić sobie nawyk wyłączania aparatu gdy np. jesteśmy na spacerze a nie robimy zdjęć w danej chwili, pozwoli to oszczędzić baterię.

Pod klapką baterii znajduje się również wejście na kartę microSD. Jest to kolejna zmiana względem poprzednika i ogólnie raczej coś rzadko spotykanego w aparatach fotograficznych, gdzie standardem są pełnowymiarowe karty SD. Znowu – osobiście mi to nie przeszkadza. Włożyłem do swojego aparatu kartę microSD 256 GB, która pozwala mi na zapisanie aż ponad 15 000 zdjęć w formacie JPG w najwyższej rozdzielczości. Zdjęcia zgrywam poprzez aplikację GR World na iPhone’a, a później automatycznie synchronizuję z iCloudem i MacBookiem, więc nie mam potrzeby ciągłego żonglowania mikroskopijnymi kartami microSD. Jeśli ktoś faktycznie ma alergię na te karty, to Ricoh GR IV dysponuje wbudowaną pamięcią 51 GB, więc na dobrą sprawę nie musimy nawet używać zewnętrznego nośnika.
Ricoh GR IV idealnie nadaje się jako codzienny aparat i w tej kategorii nie ma żadnej konkurencji. Nawet Fujifilm X100V czy X100VI nie mogą konkurować tutaj z Ricohem. GR IV jest wielkości paczki papierosów i waży nieco więcej niż flagowy smartfon. Teraz, jak już nastała jesień, noszę go w kieszeni kurtki i mam go zawsze ze sobą, gdy trafię na coś, co przykuje moją uwagę. I w moim przypadku to naprawdę działa – nawet pozbyłem się już odruchu sięgania po telefon, aby zrobić zdjęcie. Wolę sięgnąć po Ricoh. Dzięki swoim kompaktowym rozmiarom i czarnej obudowie Ricoh nie zwraca uwagi postronnych ludzi na ulicy – podejrzewam, że większość podświadomie myśli, że to smartfon. A tego samego nie mogę powiedzieć o fotografowaniu moim Fujifilm X100VI – tutaj od razu czuję wzrok przechodniów, nawet gdy nie są obiektem moich fotografii.

W Ricoh GR IV nie uświadczymy uszczelnienia na pył i wilgoć, nie uświadczymy również wbudowanego flesza ani nawet wizjera elektronicznego. W zależności od indywidualnych wymagań mogą to być dla wielu tzw. dealbreakery. Osobiście jestem w stanie zaakceptować wszystkie te braki (chociaż uszczelnienie naprawdę byłoby pożądaną dla mnie cechą w aparacie, z którego mam zamiar korzystać codziennie w różnych warunkach pogodowych), ponieważ – jak już wspomniałem – nie ma na rynku drugiego tak kompaktowego aparatu z matrycą APS‑C. W teorii można dokupić specjalny adapter i założyć filtr, który pozwala nieco zabezpieczyć aparat, ale wtedy tracimy na kompaktowej konstrukcji, więc to moim zdaniem gra niewarta świeczki.
Zmiany w GR IV względem poprzednika
Wiele osób w internecie zarzuca firmie Ricoh, że pomimo 6 lat, które minęły od premiery GR III, zmiany w czwartej odsłonie są kosmetyczne. I faktycznie trudno tutaj mówić o rewolucji – jest to zdecydowanie ewolucja i ulepszanie tego, co już działa. Oprócz wspomnianej baterii o większej pojemności czy zamiany slotu kart SD na microSD, mamy tutaj jeszcze kilka pozornie niewielkich zmian.
Przede wszystkim Ricoh GR IV wyposażony jest w nowy przeprojektowany obiektyw o ekwiwalencie 28 mm i maksymalnym świetle F2.8. Już poprzednia wersja była uznawana za świetne i bardzo ostre szkło. Nie inaczej jest tutaj – obrazek z tego aparatu jest bardzo ostry, zawiera mnóstwo szczegółów, nawet w trybie JPG. Ponoć GR IV jest ostrzejszy w rogach kadru względem GR III, ale nie mam tego jak sprawdzić, zwłaszcza że moje zdjęcia mają zazwyczaj kwadratową kompozycję.
Druga zmiana to nowa matryca. Ta ma teraz 25,7 Mpix i lepiej sobie radzi w trudnych warunkach oświetleniowych. ISO 12 800 jest jak najbardziej użyteczne i subiektywnie mogę powiedzieć, że ziarno wygląda tam lepiej niż w Fujifilm X100VI przy tej samej czułości. Internet nieco narzeka, że Ricoh nie zastosował matrycy z 40 Mpix, co pozwoliłoby na większą użyteczność wbudowanych trybów crop — odpowiednik 35 i 50 mm. I tutaj chciałbym dodać swój komentarz. Pomimo stosunkowo niewielkiej liczby Mpix, cyfrowy zoom zarówno do 35, jak i 50 mm działa naprawdę bardzo dobrze i uzyskany w ten sposób obrazek nadaje się spokojnie do udostępniania w social mediach czy do mniejszych wydruków. Drukowałem standardowe odbitki 10×15 z zoomu 50 mm i naprawdę trudno było się do czegokolwiek przyczepić — detale wyglądały wyśmienicie.

Kolejną zmianą względem trójki jest nowy, ulepszony autofocus. No i tutaj szału generalnie nie ma. Tak jak wspominałem wcześniej, nie miałem nigdy w rękach poprzedniej wersji, ale AF w GR III raczej nie zbierał zbyt wielu pochwał, delikatnie rzecz ujmując. Tutaj ponoć jest lepiej, co twierdzi zarówno Ricoh, jak i recenzenci, np. na YouTubie. Ja muszę powiedzieć, że dla mnie jest tak sobie, i mówię to jako użytkownik Fujifilm, który też nie ma kosmicznego autofocusa. Tracking czy strefowy autofocus to porażka i lepiej w ogóle go wyłączyć. Nie potrafiłem złapać ostrego zdjęcia nawet w dobrych warunkach oświetleniowych. Wykrywanie twarzy działa jako tako: w przypadku osób dorosłych dosyć szybko wykrywa twarz, ale w przypadku dzieci z jakiegoś powodu ma spory problem, nawet gdy dziecko siedzi relatywnie nieruchomo. Natomiast dobrze działa punktowy autofocus — tutaj trudno się do czegoś przyczepić: celujesz, wciskasz spust do połowy, aparat łapie ostrość. W dzień. Po zmroku znowu robi się problem i trzeba trochę więcej cierpliwości, żeby złapać ostrość. Na szczęście Ricoh znany jest ze swojego Snapfocus. Jest to funkcja, która umożliwia ustawienie predefiniowanej odległości, np. 1,5 m, i wtedy wszystko w odległości 1,5 m od obiektywu będzie ostre. W praktyce aktywuje się to szybkim i pełnym wciśnięciem spustu migawki. Nie miałem okazji zbyt dużo pobawić się tą funkcją, ale kilka kadrów udało mi się dzięki niej złapać — co byłoby niemożliwe w innym wypadku.
Mimo że Ricoh nie jest aparatem hybrydowym, to pozwala również nagrywać filmy. I jest to funkcja, wydawać by się mogło, dodana na siłę, bo wiele osób z niej szydzi. Ricoh GR III pozwalał na nagrywanie jedynie w 1080p przy 30 kl/s, natomiast Ricoh GR IV podnosi poprzeczkę i nagrywa w 1080p maksymalnie w 60 kl/s! Generalnie nie ma co liczyć na karierę filmowca, używając tego aparatu, i wiele osób słusznie twierdzi, że do nagrywania wideo lepszy będzie każdy smartfon wyprodukowany w ciągu ostatnich 10 lat. Jednak zaletą Ricoh jest to, że może nagrywać wideo z takim samym presetem kolorów jak zdjęcia JPG. Jeśli chcemy zatem tworzyć spójne wizualnie zdjęcia i wideo, to funkcja nagrywania filmów w Ricoh może się przydać do nagrywania krótkich „wideo pocztówek”, np. na Instagrama, gdzie niska rozdzielczość i tak nie będzie widoczna.
Wrażenia z użytkowania Ricoh GR IV
Jakie zatem są moje subiektywne wrażenia z użytkowania Ricoh GR IV? To, co od razu rzuca się w oczy, to szybkość uruchamiania. Od momentu wciśnięcia przycisku ON do możliwości uchwycenia zdjęcia jest to czas poniżej 1 s. Jednym słowem aparat uruchamia się natychmiastowo i jest to jego ogromna zaleta, kiedy chcemy uchwycić coś „w biegu”.
Zdjęcia robię głównie w formacie JPG, jest to nawyk, którego nabrałem już przy Fujifilm X100VI. Ilość różnych filtrów kolorystycznych nie jest tak bogata jak w przypadku Fujifilm, ale jest ich kilka i każdy z nich można dodatkowo edytować i dostosowywać do swoich potrzeb. Mój ulubiony profil do codziennej fotografii to „Color Negative”, ale na uwagę zasługuje również „High Contrast B&W”. W opcjach można również dodać ziarno i jego intensywność, aby uzyskać efekt przypominający fotografię analogową. Generalnie jestem bardzo zadowolony z plików JPG, jakie wychodzą bezpośrednio z tego aparatu, ale nie jest to jednak poziom Fujifilm. W Ricoh muszę wrzucić szybką korekcję krzywej tonalnej w Lightroomie na telefonie, żeby uzyskać zadowalający mnie wygląd i styl; jednak całość zajmuje mi dosłownie kilkanaście sekund i nie jest to dla mnie problemem. Być może uda mi się wyeliminować konieczność edycji zdjęć, kiedy bardziej zgłębię temat tworzenia własnych profili bezpośrednio w aparacie.
Przy plikach RAW nie spędziłem zbyt wiele czasu, ale mają one zaskakująco dużo detali i szeroki zakres dynamiki, więc jestem pewien, że osoby, które lubią spędzać długie godziny na edycji zdjęć, będą zadowolone.
Teraz kilka słów o samej ogniskowej. Jestem bardzo przyzwyczajony do ekwiwalentu 35 mm i przejście na 28 mm było dla mnie powodem do obaw. 28 mm to niby taki odpowiednik smartfona (no, może ciut węższy), a ja nigdy nie byłem fanem takiej fotografii. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne, bo świetnie się odnalazłem w tej ogniskowej i chyba to będzie teraz mój ulubiony obiektyw. Łatwiej jest komponować kadry w zamkniętych pomieszczeniach, a detale można uchwycić po prostu zbliżając się do obiektu. Tutaj warto nadmienić również, że GR IV posiada tryb makro, który aktywujemy przyciskiem na D‑padzie. Nie jest to jakieś ogromne zbliżenie, ale np. można nim uchwycić krople na szybie. Bardzo fajny dodatek, którego nawet nie wiedziałem, że potrzebuję.

Jeśli brakuje nam zasięgu przy 28 mm, to zawsze możemy skorzystać z wbudowanego zoomu cyfrowego, który umożliwia uzyskanie ekwiwalentu 35 oraz 50 mm. I tak jak wspomniałem wcześniej, zoom ten jest naprawdę użyteczny i fotografie nie tracą na detalach, co zapewne jest zasługą bardzo ostrego obiektywu.
Na uwagę zasługuje też aplikacja na smartfony, Ricoh GR World. Zazwyczaj aplikacje tego typu są kiepskie i powodują więcej frustracji niż pożytku. Tutaj zostałem bardzo mile zaskoczony. O ile sam proces parowania telefonu z aparatem jest mało intuicyjny i spędziłem dobre 20 minut, zanim udało mi się sparować urządzenia ze sobą (podpowiedź: aby aparat sparował się z telefonem, trzeba na ostatnim ekranie wcisnąć „OK” na aparacie, mimo że ani aplikacja, ani menu aparatu tego nie sugeruje), o tyle po ogarnięciu tego procesu wszystko śmiga fantastycznie. Połączenie jest szybkie i stabilne, do tego stopnia, że można zgrywać zdjęcia, idąc ulicą, trzymając aparat w kieszeni, a smartfona w ręku. Ah, no i można nawet połączyć się z aparatem, gdy ten jest wyłączony. Gratulacje Ricoh, w końcu ktoś zrobił dobrą aplikację do aparatu. Oprócz zgrywania zdjęć można też zdalnie kontrolować funkcję aparatu, ale jeszcze nie miałem okazji tego przetestować w praktyce.
Czy GR IV jest dla Ciebie?
Ricoh GR IV to bardzo trudny do oceny aparat i ciężko jest go polecić przypadkowej osobie. Spróbuję zatem inaczej. Czy osobiście jestem zadowolony z zakupu tego aparatu? Tak, ponieważ jest dokładnie tym, czego oczekiwałem i do moich zastosowań jest idealny. Jest naprawdę kieszonkowy, oferuje świetną jakość zdjęć, jest szybki, ostry. Pozwala mi tworzyć fotografię „w biegu”, co jest dla mnie niezmiernie ważne, ponieważ mam bardzo mało czasu wolnego, który mogę poświęcić na moją fotograficzną pasję.
Jednocześnie jest to aparat z całą masą wad, które na pewno dla wielu będą nieakceptowalne. Przede wszystkim Ricoh GR IV jest bardzo drogi (cena sklepowa w Polsce to 5 799 PLN) i już samo to powoduje, że nie wróżę mu sukcesu komercyjnego w naszym kraju. Choć na pewno będzie hitem sprzedażowym globalnie. Oprócz wysokiej ceny, aparat ten nie posiada wizjera ani wbudowanego flesza; korpus sprawia wrażenie bardzo delikatnego i nie jest uszczelniony; autofocus jest średni; bateria nie trzyma za długo; brak obsługi pełnowymiarowych kart SD. Dlatego uważam, że jest to urządzenie bardzo niszowe, które ma konkretną grupę docelową. Jeśli szukasz aparatu naprawdę kompaktowego, który mieści się w kieszeni jeansów i oferuje świetną jakość zdjęć dzięki matrycy APS‑C i super ostremu obiektywowi, a jednocześnie jesteś w stanie zaakceptować daleko idące kompromisy, to Ricoh GR IV jest sprzętem dla Ciebie i nie ma w tej kategorii żadnej konkurencji. Jeśli jednak ten opis do Ciebie nie pasuje, to lepiej będzie rozejrzeć się za czymś innym.
Galeria zdjęć z Ricoh GR IV – wszystkie zdjęcia są lekko edytowanymi plikami jpg. Edycja dotyczy drobnej korekty krzywej tonalnej i kadrowania, na niektórych zdjęciach dodałem również ziarno.






























Fajna recenzja, dzięki
Cała przyjemność po mojej stronie 😀